Weekend majowy częściowo spędziłam na moim kochanym Podlasiu. Odkąd na stałe przeprowadziłam się do Warszawy, w rodzinne strony wyjeżdżam dość często. W mieście tęsknię za lasem, wodą i spacerami z moim najmłodszym bratem, z którym jestem bardzo zżyta. Dzisiejsza stylizacja to dość typowy dla mnie, wygodny "zwyklak". Różową koszulę zestawiłam z bardzo wygodnymi jegginsami oraz białymi trampkami. Jegginsy do złudzenia przypominają jeansy i ładnie wysmuklają nogi (akurat moje nie należą do najszczuplejszych, więc zwracam na to uwagę ;)). Całość nietypowo (dla mnie) uzupełnia różowo - szara czapka z daszkiem, którą tuż przed wyjazdem wypatrzyłam w Cubusie. Nigdy nie byłam fanką czapek z daszkiem, ale tę jedną jakimś cudem przymierzyłam i oszalałam ;) Stylizacja bardzo przypadła do gustu w moim bliskim otoczeniu, w wyniku czego do Warszawy wróciłam bez czapki i bez jegginsów ;) Oczywiście po powrocie od razu odwiedziłam Cubusa :)